
Pierwszy moment żałoby, zaraz po otrzymaniu wiadomości o zgonie bliskiej nam osoby, jest czymś straszliwym. To nawet nie jest jeszcze żałoba, to ból i bunt w stanie czystym, a słowo „żałoba” już zawiera w sobie pierwiastek rezygnacji, paktowania z tym, co się stało. Lecz w pierwszym momencie nie ma jeszcze słów, nie ma zgody, nie ma rezygnacji. Jest tak, jakby otworzyła się dziura w istnieniu. To jest trzęsienie ziemi otwierające przepaść. Moment płaczu i wściekłości, kiedy Logos jest bezradny. Logos dyskretnie odsuwa się na bok.
Adam Zagajewski
CISZA
Głucha, ciężka, dudniąca zasuwanym przed grobem kamieniem Cisza.
Cisza brzemienna kakofonią wydarzeń poprzednich dni.
Nagła Cisza, która zaległa po krzykach tłumu, po silnych emocjach, trzęsieniu ziemi, zaćmieniu słońca….
Pusta i nieznośna Cisza, którą zna każdy, kto pochował bliską osobę. Ta Cisza zwykle nastaje po pogrzebie i konsolacji – kiedy nie ma już nic do pilnego załatwienia, ani zdecydowania; kiedy nie ma już wokół nikogo, wobec kogo wypada się trzymać. Kiedy zostaje tylko pusta przestrzeń, wypełniana do niedawna przez kogoś, kogo kochaliśmy…
Cisza wypełniana przez rozpaczliwe pytanie: „co teraz?”
Bóg umarł. Jakże ciężko jest w Wielką Sobotę być Jego bliskim!
Marta Lackowska-Świętochowska