W drugą niedzielę czasu trynitarnego wsłuchujemy się we Wspólnocie Chrześcijan w Ewangelię o bogatym człowieku, który zapytał „dobrego Nauczyciela”, co ma czynić, by dostąpić życia wiecznego (Łk 18, 18-34).
I odszedł zasmucony.
Świadomy swojego niedostatku człowiek, przychodzi do Chrystusa pytać o to, co jeszcze może robić dla swojej duchowości… Zadaje pytanie. Nie poprzestaje na przyjęciu prostej odpowiedzi, dopytuje. Wreszcie słyszy bardzo poważny, trudny warunek: „Zostaw wszystko i chodź za mną”. Zasmuca się – możemy się tylko domyślać, dlaczego. Warunek Chrystusa znacznie odbiega od nakazów prawa mojżeszowego, jest ogromnie trudny do spełnienia….
Czytanie jest trudne, nieoczywiste, i stawia czytelnika wobec kilku złożonych problemów.
Po pierwsze, można zapytać, co złego jest w bogactwie, że – jak mówi Chrystus – bogaczom tak trudno jest wejść do królestwa niebieskiego? W języku polskim słowa „bogaty”, „bogactwo” zbudowane są na członie słowotwórczym „bóg”. Bogaty, to zatem taki, któremu Bóg sprzyja. „U-bogi” jest ten, któremu Boga zabrakło („u-” jako przedrostek zaprzeczający, z czasem zastąpiony w języku przez „a-”). Chrystus jednak przedstawia zupełnie odwrotne rozumienie bogactwa, jako stanu poważnie utrudniającemu więź z Bogiem. Czy zatem posiadanie jest złe? A może nie tyle posiadanie, co przywiązanie do posiadanych zasobów albo ograniczenia, które to posiadanie wywołuje? Jakie niebezpieczeństwa wynikają z bogactwa? Pycha, przekonanie o własnej władzy, czy wyższości, skupienie na konsumpcjonizmie kosztem życia duchowego, pogardliwy stosunek do mniej zamożnych, „łatwość” życia, w którym nie trzeba pokonywać trudności, a zatem ma się mniej okazji do rozwoju czy hartowania ducha, przyzwyczajenie do wygód… A może warto zapytać, co jest moim bogactwem, z którym trudno mi się rozstać? Do czego się (za bardzo) przywiązałam/em?
Po drugie, okazuje się, że przestrzeganie dawnych przykazań nie wystarcza do zapewnienia sobie życia wiecznego. Chrystus jako kolejny krok wymienia trudny warunek, wymagający zmiany całego dotychczasowego życia. Co więcej, rozwijając warunek rozdania majątku, Chrystus mówi też o zostawieniu rodziców, dzieci, współmałżonka, a zatem o czymś – wydawać by się mogło – przeciwnym do mojżeszowego nakazu czczenia matki i ojca. Zauważamy jakościową przepaść między przykazaniami dawnego prawa, a prośbą Chrystusa. I wydaje się, że to właśnie ta przepaść zasmuca pytającego, który podstawowe wymogi wypełniał od młodości, a teraz dostaje zadanie zupełnie innego kalibru. Jak sobie poradzi z tym smutkiem i z nowym zadaniem…? Jak my sobie radzimy w podobnych sytuacjach…?
Wobec tych trudnych rozważań wyraźnie rozbrzmiewają jasne, mocne słowa Chrystusa:
„co jest niemożliwe dla ludzi, możliwe dla Boga”.
Marta Lackowska-Świętochowska
Obraz: Heinrich Hoffman 1889 „Chrystus i bogaty młodzieniec”