
Drodzy Przyjaciele Wspólnoty Chrześcijan w Polsce,
W Adwencie wracamy do zwyczaju coniedzielnych rozważań, których rozsyłanie wypróbowaliśmy w okresie Wielkanocy. Dziś pierwszy tekst w tym cyklu.
Czytanie na pierwszą niedzielę Adwentu do Łukasz 21: 25-36.
Wstrząs. Nagle to, co na co dzień pozostaje stałe i nieruchome, zaczyna drżeć. Punkty odniesienia trzęsą się w posadach. Nie ma już do czego się odnieść. Nic nie jest stabilne.
Ziemia, którą zwykliśmy postrzegać jako nieruchomą materię nagle ożywa i wchodzi w ruch. Tym samym, ta, która zawsze daje oparcie i poczucie stabilizacji, zaczyna siać zniszczenie i chaos. Nie można już na niej polegać, nie można się oprzeć. A skoro ziemia się trzęsie, nie ma żadnego fizycznego punktu oparcia.
Ludzie, którzy doświadczyli trzęsienia ziemi opowiadają o zdumieniu i przerażeniu, jakie wywołuje brak oparcia i stabilności. Głęboko zakorzenione przekonanie o ziemi dającej schronienie, o ziemi niegroźnej i nieaktywnej, lega w gruzach szybciej niż budynki; na zawsze zmienia świadomość i poczucie bezpieczeństwa.
W tym apokaliptycznym obrazie roztoczonym przez Ewangelistę, pojawia się zaskakujące wołanie o element – wbrew wszystkiemu – wertykalny. Pośród dosłownego i przenośnego trzęsienia ziemi, walk i przemocy, ma stanąć człowiek. Nie zalękniony, nie chowający się, nie skulony i nie odwracający wzroku – wyprostowany, z uniesioną głową, silny wewnętrznie.
Zadanie trudne i – na pierwszy rzut oka – mało przekładalne na naszą (jednak mniej apokaliptyczną) codzienność. Ale czy na pewno? A może chodzi właśnie o to, by wobec trudności na co dzień rzucanych przez świat zachować wyprostowaną, godną postawę. Nie kulić się, nie wycofać, nie zamykać oczu na to, co się dzieje. Ale patrzeć ze spokojem i pewnością, że za tym wszystkim stoi Syn Człowieczy.
W słowach Ewangelii nie ma wołania o walkę, czy przeciwstawianie się przemocy. Jest „tylko” wezwanie do powstania i uniesienia głowy. Aż tyle. Zachowanie wewnętrznego spokoju i niezmąconego Umysłu – wobec rosnącej polaryzacji i agresji społeczeństwa, wobec brutalnie tłumionych marszów na ulicach naszych miast, wobec częstego odgłosu karetek przypominającego o pandemii, wobec zdjęć zmęczonych twarzy lekarzy i pielęgniarek, wobec raportu watykańskiego zmuszającego do uznania rys na narodowym papieskim pomniku….
Stać wobec tego wszystkiego prosto, spokojnie, z podniesioną głową. Z ufnością, że istnieje Podstawa Świata, która nie podlega wstrząsom, ale pozostaje naszym bezpiecznym punktem odniesienia.
Oto jest nasze adwentowe zadanie.
Marta Lackowska-Świętochowska